Środa, szósty maja 2015 roku, wysoka
temperatura powietrza i lekkie zachmurzenie. Idealne warunki na wyruszenie na
poszukiwanie skarbów!
Wszystko zaczęło się od wylosowania
kartek z cyframi od 1 do 4 z kapelusza. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, co one
będą oznaczać, ale dowiedzieliśmy się w niedalekiej przyszłości. Otóż na
miejscu naszej zabawy, w ruinach Salony, okazało się, że to dzięki nim
zostaniemy podzieleni na drużyny.
Po zorientowaniu się, kto jest z kim w
drużynie, nadszedł bardzo ważny moment – wybór lidera ( w końcu to bardzo
odpowiedzialne zadanie i nie wszyscy są w stanie jemu podołać). W grupie,
w której byłem, wybór padł na mnie. Od razu zyskałem poczucie odpowiedzialności
i chęć doprowadzenia mojej ekipy do zwycięstwa.
Wybór lidera to jednak nie wszystko. Każda
drużyna musi mieć w końcu wyróżniający ją strój! Wtedy, jako lider, musiałem
udać się do pierwszych ruin w poszukiwaniu jednej z czterech kopert, każdej w
innym kolorze i to właśnie od koloru koperty zależał kolor naszego stroju. Nam
przypadł kolor zielony. Koperta wpłynęła również na przebieg naszej trasy do
skarbu, ponieważ w każdej znajdowała się mapa z inną trasą.
Nie tracąc zbytnio czasu, ruszyliśmy w
kierunku naszego pierwszego punktu docelowego, gdzie udało nam się znaleźć
kolejną kopertę. Całe szczęście, że nie była ona zbytnio ukryta, bo wtedy
moglibyśmy mieć nie lada problem!
Kolejna koperta została schowana
znacznie dalej, tak daleko, że w pewnym momencie zacząłem mieć pewne obawy. Zastanawiałem
się, czy prowadzę swoją drużynę w dobrą stronę, a mogliśmy to przypłacić porażką. Oczywiście, jak na
prawdziwego lidera przystało, udawałem,
że wszystko jest w porządku. Jak się później okazało, rzeczywiście tak
było. Tym razem jednak nie wystarczyło
bystre oko, aby odnaleźć kolejny fragment mapy.
W tym wypadku trzeba było przeczytać fragment piosenki i dopiero wtedy
otrzymaliśmy kopertę od jej strażniczki. Ku naszemu przerażeniu zbliżała się do
nas przeciwna drużyna, a my musieliśmy jeszcze ułożyć puzzle, które składały
się w mapę. Poradziliśmy sobie jednak z tym bardzo szybko i natychmiast
ruszyliśmy w dalszą drogę.
Kolejny punkt okazał się
problemem. Nie wiedzieliśmy, dokąd mamy
się udać i co teraz mamy zrobić. Szukaliśmy drogi przez dość długi czas,
aż trafiliśmy na kolejną osobę pilnującą kopert, jednak w połowie
rozwiązywania zagadki okazało się, że nie jest ona przeznaczona dla nas! Zrekompensowano
nam na szczęście stracony czas. Strażnik kopert wskazał nam miejsce, do którego
powinniśmy się udać.
Udaliśmy się tam bardzo szybko, bo
wiedzieliśmy, że po tej stracie czasu nasze zwycięstwo wisi pod znakiem
zapytania. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że tym razem czeka nas próba
zręczności i wygimnastykowania, ponieważ musieliśmy pokonać krótki korytarz bez
dotykania sznurków zawieszonych pomiędzy ścianami. Całe szczęście udało nam się
to za pierwszym razem i mogliśmy przejść do kolejnego punktu, który okazał się
być metą naszych poszukiwań!
Na mecie czekał na nas chłopak w
stroju rzymskiego żołnierza, który opowiedział nam o amfiteatrze i udzielił
dostępu do skrzyni ze skarbami, w której znaleźliśmy ręcznie robione, małe
dzbanuszki oraz słodycze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz