poniedziałek, 4 maja 2015

Poniedziałek - od Oli

    

PONIEDZIAŁEK, 4 maja 2015r.

  Dziś wstaję bardzo wcześnie. O 7:00 już jestem na nogach. Zjadam przepyszne śniadanko i po filiżance aromatycznej kawy wychodzę do szkoły. Są tam przygotowane dla uczniów pewne zajęcia. Pogoda jest cudowna. Słońce grzeje niemiłosiernie, nawet w cieniu czuć gorąco. Początkowo wciąż nie mogę uwierzyć, że naprawdę tu jestem. Przed oczami pojawiają mi się obrazy z poprzedniego dnia. Spacer, lody, nadmorska knajpka...
      Po dotarciu przed budynek szkolny i wymienieniu z nauczycielkami paru grzecznych uwag na temat pogody, zbieramy się wszyscy wokół wejścia do szkoły. Podziwiamy taniec ludowy w wykonaniu dzieci z klas młodszych, a następnie ich śpiew. 
Po paru fotkach ze słodziakami uczestniczymy w bardzo podniosłym wydarzeniu. Oto na naszych oczach, odsłonięta zostaje kamienna tablica z nazwą szkoły zapisaną pismem głagolickim. 
Dla zainteresowanych zdjecie alfabetu głagolickiego
Rozlegają się brawa, Chorwatów przepełnia duma. Teraz pora trochę poznać szkołę. Uczniowie oprowadzają nas w dwóch grupach. Polacy idą z Rumunami, Turcy z Portugalczykami. Udajemy się do trzech sal lekcyjnych. W sali od angielskiego czeka na nas zabawny quiz o Chorwacji, w sali od geografii i historii - prezentacja uczniów na temat tego kraju. Fenomen stanowią jednak odwiedziny w sali pierwszaków, w której maluchy podbijają nasze serca swym śpiewem. Niektórym nawet łza się w oku pojawia z tego wzruszenia... 
    Po jakże smacznym i sycącym lunchu zjedzonym w szkolnej stołówce mamy parę godzin czasu wolnego. Przed szkołą czekają już na nas Chorwaci, u których mieszkamy. Jednogłośnie postanawiamy iść na spacer. Kilkunastoosobową grupą zdobywamy miasto, a wszystkiemu przewodniczy... dwunastoletnia Chorwatka! Ta mała niczym nauczyciel zajmuje się organizacją naszej wycieczki i zaprowadza porządek w chwilach chaosu. Wszyscy słuchamy jej z pokorą, mimo że jest od nas przecież dużo młodsza. Celem spaceru jest park, gdzie pod cieniem drzew wylegujemy się na trawie. Podczas tego spaceru udaje mi się lepiej zapoznać z naszymi portugalskimi rówieśnikami. Dużo rozmawiam z sympatyczną Isabellą, przemiłym Alberto, jego kuzynką Tanią, Raquel oraz z innymi. Dla nich dokuczający skwar nie stanowi szoku - w Portugalii pogoda jest podobna. Szybko przekonuję się, że mam z nowymi znajomymi wspólne zainteresowania, więc świetnie się dogadujemy. :)
    Gdy wracamy do szkoły, czeka na nas zabawne przedstawienie o Dioklecjanie - wielkim cesarzu rzymskim panującym niegdyś w Dalmacji. Po seansie pełnym śmiechu widowni i paru zdjęciach z aktorami pora na zwiedzanie pałacu Dioklecjana. Chorwaccy uczniowie w roli przewodników oprowadzają nas po starym mieście w centrum Splitu i ciekawie o nim opowiadają. Podczas zwiedzania mam okazję lepiej poznać Turków. Korzystając ze znajomości paru przydatnych słów w ich języku, zyskuję nowych przyjaciół. Uśmiechnięci Efe, Furkan, Ece, Yaren, Selin i Bilge szybko zyskują moją sympatię. Na koniec zwiedzania quiz, a następnie czas wolny. 

Wieczorem spacer ze znajomymi i naleśniki na mieście. Świetnie się bawimy, dużo śmiejemy i już po chwili z Zuzią zgadzamy się, że jeszcze nigdy nikt nie był dla nas tak gościnny, serdeczny i otwarty jak ta chorwacka młodzież. Z chłopakami prowadzę rozmowy na temat polskich klubów piłkarskich, z Chorwatkami natomiast o ulubionej muzyce. Ku mej radości okazuje się, że one również uwielbiają twórczość Eda Sheerana. Z tej okazji odśpiewujemy wspólnie piosenkę "Thinking Out Loud". 
   


 Gdy tej nocy kładę się spać, jestem niezwykle zadowolona z nowych znajomości. Już nie mogę doczekać się jutrzejszego dnia!
     Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz